Wciąż zapominam, że wrzesień w Polsce bywa chimeryczny i wybiegam z domu w niewłaściwym ubraniu. Ze zdziwieniem przekonuję się, że temperatura potrafi wymusić na mnie włączenie ogrzewania w miesiącu, który przecież w dużej mierze zalicza się do lata. Może październik potwierdzi teorię 45 wiceprezydenta USA :/
No cóż, pożegnałam antydepresyjne lato, naturalną witaminę D i nieposkromiony apetyt na lodowate smoothies. Nadeszła jesień, pora która oczarowuje kolorami i usprawiedliwia moje zbyt częste wizyty w Starbucks (bo przecież muszę maksymalnie wykorzystać porę na pumpkin spice), ale potrafi też pokazać swoje odmienne oblicze przypominające o tym, że jest ona preludium do znienawidzonej przeze mnie zimy.
Ta nieobliczalna wrześniowa pogoda, która sprawia, że o poranku umieram z zimna, a w południe zrzucam kolejne warstwy ubrania tylko po to, by z nadejściem zmroku ponownie je na siebie włożyć, zainspirowała mnie do zrobienia rozgrzewającego wegańskiego mleka chai, które z pozytywnym rezultatem można wykorzystać do przyrządzenia smoothie gdy słońce zaszczyci nas swoją obecnością.
Składniki:
- litr niesłodzonego mleka roślinnego
- 5-7 daktyli (najlepiej świeżych)
- łyżeczka cynamonu
- 1/2 łyżeczki kardamonu
- 1/2 łyżeczki goździków
- 1/2 łyżeczki imbiru
- łyżeczka ekstraktu waniliowego
- szczypta soli morskiej
Chai smoothie:
- szklanka mleka chai
- mrożony banan
- łyżeczka siemienia lnianego
Tak, pogoda szleje. Rano zimno, w południe robi się gorąco... Łatwo o przeziębienia teraz...
OdpowiedzUsuńPrzyda się takie rozgrzewające mleczko :)