środa, 28 sierpnia 2019

Wegańskie batoniki z masłem orzechowym na bazie masła kakowego.

Od czterech miesięcy obiecuję sobie, że wreszcie zajmę się tą przestrzenią. Rezygnując z drugiego etatu miałam bardzo ambitne plany, które niestety spełzły na niczym. Pora zacząć wprowadzać zmiany, bo ta inercja w czynnościach, które niegdyś sprawiały mi przyjemność, jest przygnębiająca. Moje wolne od pracy dni, pochłania mdląca codzienność i wieczorem łapię się na tym, że pytam samą siebie ,,co ja dzisiaj zrobiłam?" Odpowiedź jest zazwyczaj ta sama- zakupy, ogarnięcie mieszkania, pranie, załatwianie jakiś mniejszych, bądź większych spraw, telefony do Polski...bla, bla, bla...ucieczka przed robieniem czegoś co wykracza poza strefę komfortu. Bo prowadzenie bloga wymaga jednak wyjścia ze skorupy, narażania się na ocenę i krytykę osób, które siedzą za bezpiecznym murem ekranu komputera, bądź na obojętność i zaginięcie pośród bardziej poczytnych stron. Dlatego chyba warto pisać głównie dla siebie, bo według mnie każda forma ekspresji w jakiś sposób wzbogaca nasze życie, przynosi satysfakcję.
Dzisiejszy przepis, można zaliczyć do cyklu-wykorzystuję produkty zalegające w szafkach. Choć przyznam, że rzeczy takich nie ma w naszym mikro-mieszkaniu wiele. Mała przestrzeń wymusza rozwagę, którą swoją drogą mam chyba zakodowaną w genach. Tym razem padło na masło kakaowe, które w keto-szale zakupił mój małżonek. Pierwszy deser na bazie masła kakaowego okazał się tłustą porażką. Później rozważałam wyprodukowanie zerowast'owego balsamu na bazie tego składnika, ale ostatecznie zrezygnowałam, gdyż obecnie nie posiadam ręcznego miksera, który przydaje się w tworzeniu tego typu wynalazków. 
Ostrzegam, że poniższy przepis jest wysoce freestylowy, choć inspiracja była bardzo profesjonalna;) Jeśli nie chcecie ryzykować odsyłam TUTAJ. W moim przypadku chodziło o wykorzystanie resztek produktów, do czego gorąco zachęcam. Uważam, że kupowanie dość drogiego masła kakaowego tylko po to, żeby zrobić jeden deser, nie ma najmniejszego sensu. Wychodzę z założenia, że przepisy są jedynie bazą, nie trzeba ich ściśle przestrzegać.


Składniki:
  • 1/4 szklanki masła kakaowego
  • 3/4 szklanki masła orzechowego
  • 1/4 syropu klonowego
  • 1/3 szklanki mąki kokosowej
  • trochę mleka roślinnego
  • pasek gorzkiej czekolady (dekoracja)
  • łyżka posiekanych orzechów ziemnych (dekoracja)
Sposób wykonania:
  1. Masło kakaowe rozpuścić.
  2. Dodać masło orzechowe oraz syrop klonowy  i dokładnie wymieszać.
  3. Dodać mąkę kokosową i niewielką ilość mleka roślinnego. Połączyć wszystkie składniki. 
  4. Przełożyć do formy wyłożonej papierem do pieczenia, albo uformować z ciasta kulki.
  5. Polać roztopioną czekoladą i posypać orzeszkami ziemnymi.
  6. Wstawić do lodówki albo zamrażarki.

sobota, 1 czerwca 2019

Bułki z mąki migdałowej



Moja kolejna próba napisania posta po ponad 12 miesiącach nieobecności na blogu. Moje palce odzwyczaiły się od klawiatury laptopa, umysł od formułowania względnie spójnych zdań;) Chęć powrotu do tej zaniedbanej przestrzeni, to chyba desperacka próba wypełźnięcia ze stanu blah . Niekończąca się zima w Wietrznym Mieście, praca na dwa etaty i bezosobowość wynajętego mieszkania wprawiły mnie w stan zawieszenia i zniechęcenia. Nawet nadejście wiosny, porzucenie jednej z prac i zmiana mieszkania (na kolejnego korpo-potwora) nie przyniosły oczekiwanych zmian. Chwilowa euforia wywołana bieganiem w parku i większą ilością wolnego czasu –zgasła...i nastał dziwny czas. Czas refleksji, skąd to niezadowolenie ? Jakoś nie mogę znaleźć przyczyny, choć szukam i próbuję coś zmieniać. Wiem, że częściowo brakuje mi bycia choć trochę kreatywną. Przestałam pisać, robić zdjęcia, urządzać przestrzeń, w której się znajduję, a wiem że te wszystkie czynności mają zbawienny wpływ na moją psychikę. I wiem, że potrzebuję wakacji. Specyficznych wakacji, nie jakiegoś leżenia na plaży pod palmą i sączenia mdlącego drinka. Nie chcę tej sensoryczno-mentalnej all inclusive nudy. Tęsknię za byciem w drodze, za pięknem gór, kanionów, pustyni, za fizycznym zmęczeniem podróżnika, za stanem w którym liczy się tylko tu i teraz, w którym ważne jest  jedynie przemieszczanie, podziwianie, zaspokojenie głodu i pragnienia, znalezienie miejsca do spania i odpoczynku.
Na ucieczkę od cywilizacji muszę jeszcze chwilę poczekać, w międzyczasie postaram się wygrzebywać z marazmu w inny sposób. Choćby przy pomocy tego bloga, pozostawiając  tutaj kulinarny ślad. Niestety moja obecna kuchnia to jakiś koszmar wielkości znaczka pocztowego, idealna do zrobienia kawy i zmiksowania drinka. Przyznam, że gotowanie w niej nieco mnie frustruje i sprawia, że wypluwam z siebie ponadprogramowe przekleństwa.  Dlatego rozpoczynam przepisem zrealizowanym w poprzedniej kuchni, w której taniec z garami był zdecydowanie prostszy i przyjemniejszy. 
Nie będę ukrywać- zwlekałam ze zrobieniem tych bułek, bo wymagają one sporo składników, których nie posiadałam w swojej skromnej kuchni- patrz mąka migdałowa (która nawet w USA nie należy do najtańszych produktów), mąka kokosowa (której nie lubię), babka płesznik (której nie potrzebuję, bo nie cierpię na zaparcia;)), ocet jabłkowy (którego zapach i smak przyprawiają mnie o mdłości). Postanowiłam jednak zainwestować w powyższe produkty i od tego czasu przepis zrealizowałam wielokrotnie. 


Składniki:

  • 1 i 1/4 szklanki mąki migdałowej
  • 1/4 szklanki mąki kokosowej
  • 1/4 szklanki + 3 łyżki mielonej babki płesznik
  • 1/2 łyżeczki soli
  • 2 łyżeczki proszku do piecznenia
  • 2 łyżeczki octu jabłkowego
  • 1 łyżka oliwy z oliwek
  • 1 szklanka ciepłej wody (ok. 40C)

 Sposób wykonania:

  1. W misce zmieszać suche składniki: mąkę migdałową, kokosową, babkę płesznik, proszek do pieczenia i sól.
  2. Dodać ocet, oliwę , wodę i dokładnie wymieszać. Z ciasta uformować kulę. 
  3. Odstawić na 10 minut.
  4. Ciasto podzielić na 6 części i zrobić z nich niewielkie bułeczki. Z ciasta można zrobić również bagietkę/chlebek (patrz zdjęcia poniżej).
  5. Bułeczki albo chlebek posmarować niewielką ilością wody, albo mleka roślinnego. Posypać dowolnymi nasionami.
  6. Piec około 40-45 minut w 180C.