sobota, 5 listopada 2016

Czemu warto poświęcić czas w weekend?



,,Czy czeka nas koniec?" to nowy film wyprodukowany przez Leonadro DiCaprio. Polski tytuł brzmi nieco bardziej dramatycznie, niż oryginał (,,Before the flood"). Może i dobrze bo sytuacja na naszej planecie robi się drastyczna, a wiele osób dalej żyje w błogiej nieświadomości. Większość ludzi nadal nie wierzy, że nasze poczynania mają wpływ na zmiany klimatyczne, nie zdaje sobie sprawy, że zasoby, które wydobywamy w zastraszającym tempie, w równie krótkim czasie mogą się skończyć. A w cywilizowanych krajach może dojść do tego co widzimy jedynie na ekranach coraz większych telewizorów- głodu, chaosu i wojen.
Film ten w prosty i wizualnie ciekawy sposób przedstawia to, czego naukowcy nie są w stanie przekazać masowej publiczności. Niemniej jednak komentarze pod zapowiedzią filmu na polskich portalach to kwintesencja naszych narodowych wad. Niemal każdy z komentujących wypowiada się tak jakby lata doktoryzował się w temacie zmian klimatycznych. Tylko, że te zjadliwe, pełne pseudowiedzy zdania ubiera w słowa, którymi nigdy nie padłyby z ust naukowca. Rzecz jasna każdy ma prawo do wolnej wypowiedzi, tylko szkoda, że ta szydera uderza najczęściej nie tam gdzie trzeba. I szkoda, że większość krytykujących to anonimowy motłoch siedzący bezpiecznie za ekranem swojego komputera.
Osobiście cenię DiCaprio za szczerość, za przyznanie się do ignorancji w wielu sprawach i do tego, że życie jakie wiedzie pozostawia potężny ślad ekologiczny. I za to, że zamiast siedzieć na tyłku i korzystać z życia ile się da- sławę i zarobione pieniądze wykorzystuje po to by nagłaśniać ważne sprawy.
Zamiast czytać komentarze pod zapowiedziami filmu;) obejrzyjcie go, bo jest w całości dostępny na YouTube w oryginale i po polsku. A jeśli film Was zaciekawi, albo jeśli stwierdzicie, że to bujda, to w obydwu przypadkach polecam książkę Marcina Popkiewicza ,,Świat na rozdrożu". Autor jest fizykiem ale jego wiedza  i zainteresowania wykraczają daleko poza kierunek ukończonych przez niego studiów. Popkiewicz to prawdziwy człowiek renesansu, więc nie spodziewajcie się prostej i szybkiej lektury. Choć jest rewelacyjnie i przystępnie napisana, to jednak warto nastawić się na 540 stron czystej wiedzy naukowej popartej sporą ilością wykresów i zdjęć. ,,Świat na rozdrożu" ukazuje nierozerwalne powiązania pomiędzy gospodarką, zasobami energetycznymi i środowiskiem. Pomaga pogłębić i usystematyzować wiedzę o skomplikowanym współczesnym świecie, zrozumieć zależności występujące pomiędzy, jak nam się wydaje, odległymi dziedzinami. Książka ta uświadamia nam, że jeśli jako jednostki i społeczeństwa nie zaczniemy szybko działać, najbliższe dekady mogą przynieść świat nie do poznania.

Mamy z głowy film i książkę, którym warto poświecić w  najbliższym czasie parę chwil, a czego warto posłuchać? I nie, nie chodzi o muzykę ale o podcast, czyli audycję radiową bez radia;) Uwielbiam podcasty bo są darmowe, ciekawe i nie muszę słuchać idiotycznych reklam. Moim numerem jeden jest podcast Richa Rolla, który znajdziecie na iTunes, Soundcloud, Stitcher, GooglePlay. Oczywiście podcast jest w języku angielskim, ale większość z Was ten język dobrze zna, a jeśli nie, słuchanie go ułatwi jego naukę. W tym tygodniu gościem autora ,,Ukrytej siły" jest Joshua Fields Millburn- współtwórca niezwykle popularnego bloga -theminimalists.com. Joshua wraz z Ryan'em Nicodemus'em piszą o satysfakcjonującym życiu z mniejszą ilością rzeczy, o radości płynącej z ,,odklejenia się'' od  mainstream'u . Wywiad ten zapewne zaciekawi tych, którzy (parafrazując Tyler'a Durden'a z filmu ,,Fight Club") ,,nie chcą by rzeczy, które posiadają zaczęły posiadać ich". Osobiście śledzę Minimalistów od lat, bo absolutnie zgadzam się z ich filozofią życia. Dla mnie mniej rzeczy oznacza więcej wolności. 
Autorzy bloga theminimalists.com podążali niegdyś drogą, którą zmierza większość społeczeństwa . Śnili swoją wersję amerykańskiego snu. Im więcej zarabiali i ciężej pracowali, tym więcej rzeczy potrzebowali. Ten materialistyczny wyścig prowadzący  donikąd przerwała śmierć matki Joshua, która na domiar złego zbiegła się z jego rozwodem. Te dwa traumatyczne doświadczenia sprawiły, że obudziła się w nim potrzeba zmiany. Chęć wyrwania z kleszczy życia na kredyt, życia ponad stan, gromadzenia dóbr, które tak naprawdę były próbą zamaskowania pustki i lęku. Droga jaką przeszli i zmiany jakich dokonali w swoim życiu autorzy bloga jest dowodem na to, że zweryfikowanie swoich nawyków, pozbycie się nadmiaru i świadoma konsumpcja sprawi, iż skorzysta na tym nasze zdrowie, związki, finanse i kreatywność. 
Odwiedź moją nową stronę www.dietetycznarownowaga.com

 

Konsultacje dietetyczne:
  • stacjonarne                   
  • mobilne
  • on-line 
  Jadłospisy 7 i 14-dniowe

Porady

Przepisy




piątek, 4 listopada 2016

Domowe tortille



Jeśli ktoś tu czasem zagląda to zapewne wie, że ,,obraziłam się" na plastik i robię wszystko by jedzenie w niego opakowane nie przekraczało progu mojego domu. Nie jestem w 100% tam gdzie chciałabym się znajdować, czyli na wyspie wolnej od tego g...a, ale generalnie zmierzam we właściwą stronę (choć na horyzoncie wyspy nie widać;)).

Lata spędzone za oceanem sprawiły, że nabawiłam się słabości do meksykańskiego jedzenia (rzecz jasna z pominięciem niektórych składników). Dobre burrito zaspokaja największy nawet głód i...uzależnia;) szczególnie gdy przyrządza je mój mąż w wersji ze słodkim ziemniakiem. Mogłabym je jeść do znudzenia albo do czasu,  aż przestanę  mieścić się w największy rozmiar spodni jaki posiadam;) No ale nie muszę się obawiać przejedzenia tym meksykańskim przysmakiem, bo niestety w naszym domu przy garach częściej stoję ja, a zawijanie burrita to nie moja bajka. Jak się jednak okazało sprostałam wyzwaniu stworzenia domowych tortilli. Do tego, jak mi się wydawało, karkołomnego zajęcia zmusiła mnie ,,obraza" na plastikowe opakowania. Jak się ostatecznie okazało, sprawa wcale nie jest taka skomplikowana, ba jest wręcz banalna. Składniki do przygotowania poniższych placków zapewne znajdziecie w swojej kuchni, bo mąka, olej i sól, to raczej standard. Jeśli chodzi o czas, to w moim przypadku przyrządzenie tortilli w domu zajmuje mniej czasu niż ich zakup. Nie mieszkam w centrum miasta, ani nawet na osiedlu, w okolicy mam trzy sklepy, wszystkie wielkości znaczka pocztowego. Jak się domyślacie owa wielkość nie sprzyja produktom wykraczającym poza polskie podstawowe potrzeby. Co w mojej okolicy sprowadza się do chleba, wędliny, ziemniaków, piwa i wódki, choć kolejność zapotrzebowania na wymienione artykuły bywa często niestety odwrotna.
Jeśli nadal nie jesteście przekonani do ugniatania i wałkowania meksykańskich placków w domu, pozwólcie że podsumuję plusy owej ,,udręki":
  1. Szybkość (pomijając ,,leżakowania" ciasta przez 20minut) cała procedura zajmuje jakieś 15-20 minut. 
  2. Cena-całkowity koszt 4 dużych placków nie wynosi nawet 1 zł.
  3. Skład- spójrzcie na skład tortilli kupionych w sklepie i porównajcie go z poniższym przepisem. 
  4. Brak opakowania. Rzecz jasna ten aspekt jest ważny jedynie dla kilku świrów takich  jak ja, ale od niego zaczęła się cała ta zabawa.

Składniki:
  • 2 szklanki mąki
  • 3 łyżki oleju
  • 3/4 łyżeczki soli
  • 2/3 szklanki ciepłej wody
Sposób wykonania:
  1. W misce umieszczamy mąkę, sól i olej. 
  2. Powoli wlewamy ciepłą ciepłą wodę i mieszamy.
  3. Ciasto przekładamy na oprószony mąką blat i wyrabiamy przez około 2 minuty.
  4. Wyrobione ciasto przekładamy powtórnie do miski , przykrywamy ściereczką i pozostawiamy na 20 minut.
  5. Po upływie 20 minut dzielimy je na 8 części i formujemy niewielkie kuleczki. (Jeśli chcesz duże placki np. do burrito, podziel ciasto na 4 części)
  6. Kuleczki wałkujemy na cienkie placki.
  7. Rozwałkowane placki wrzucamy na rozgrzaną, lekko naoliwioną patelnię.
  8. Smażymy około 1 minuty i przekładamy na drugą stronę. Smażymy kolejną minutę.
  9. Powtarzamy punkty 7 i 8 z resztą ciasta.
  10. Tortille (jeśli nie zjemy ich od razu) przechowujemy w szczelnie zamkniętym pojemniku w lodówce.


Odwiedź moją nową stronę www.dietetycznarownowaga.com

 

Konsultacje dietetyczne:
  • stacjonarne                   
  • mobilne
  • on-line 
  Jadłospisy 7 i 14-dniowe

Porady

Przepisy





środa, 2 listopada 2016

Bardzo niewygodna prawda, czyli w jaki sposób zawartość talerza zatruwa środowisko




Czy nie jest absurdem, że aby wykarmić 7 miliardów ludzi zamieszkujących Ziemię potrzebujemy ilości zwierząt kilkukrotnie przekraczającej liczebność naszej populacji. Nasza planeta zaczyna wyglądać jak gigantyczna farma, gdyż 45% lądów jest przeznaczonych na hodowlę zwierząt będących źródłem pokarmu człowieka. Przestrzeń im poświęcona, w związku ze zwiększającym się przyrostem naturalnym, będzie się nieustannie powiększać, a wraz z nią do nieprzeciętnych rozmiarów urosną nękające naszą planetę problemy.

Jeśli uważasz się za osobę dbającą o środowisko bo oszczędzasz wodę, segregujesz śmieci i przemieszczasz się na rowerze, ale na Twoim talerzu nadal gości mięso, musisz przemyśleć całą sprawę na nowo. Według raportu Organizacji Narodów Zjednoczonych hodowla zwierząt przeznaczonych do jedzenia jest jedną z głównych przyczyn problemów ekologicznych takich jak: zmiany klimatyczne, zanieczyszczenie powietrza, skażenie oraz brak wody, degradacja lasów, utrata różnorodności biologicznej, destrukcja oceanów.

Wiem, że globalnego ocieplenia i związanych z nim zmian klimatycznych nie kojarzysz z zawartością swojego talerza. A jednak nie tylko spalanie węgla czy ropy naftowej wpływa na naszą atmosferę. Dwutlenek węgla produkowany przez przemysł i transport nie jest jedynym winowajcą. Sprawcą jeszcze większych problemów jest metan, który wchłania 25 razy więcej ciepła niż CO2.  Przemysł mięsny jest największym na świecie ,,wytwórcą” tego gazu. Rocznie jest on odpowiedzialny za uwolnienie do atmosfery ponad 100 milionów ton metanu.

Metan to nie jedyna szkodliwa substancja, która ma swoje źródło w przemyśle mięsnym. Zwierzęta hodowane na terenie USA produkują 130 razy więcej ekskrementów niż ludzie.Odpady te nie mają zorganizowanego systemu sanitarnego, znajdują się w gigantycznych, przepełnionych lagunach, których zawartość przedostaje się do ziemi, rzek i oceanów. W pobliżu ferm wielkoprzemysłowych amoniak i siarkowodór unoszą się w powietrzu . Ludzie mieszkający nieopodal takich miejsc skarżą się na krwotoki z nosa, bóle głowy i uszu, biegunki, problemy z drogami oddechowymi, depresję. Nic dziwnego, gdyż zwierzęce odchody obok amoniaku i siarkowodoru, zawierają też tlenek węgla, cyjanek, fosfor, azotany oraz metale ciężkie. Co więcej, odpady te są źródłem ponad 100 patogenów niebezpiecznych dla człowieka między innymi: salmonelli, cryptosporium, paciorkowców, ogoniastka jelitowego. Jak widać nie trzeba odwiedzać krajów trzeciego świata by nabawić się poważnej choroby pasożytniczej.

To co kiedyś we właściwych proporcjach stanowiło doskonały nawóz, teraz  staje się dramatycznym problemem tworzącym strefy martwych wód, będące obszarami o zbyt niskiej zawartości tlenu by mogły przeżyć w nich organizmy nim oddychające.

Większość z nas stara się oszczędzać wodę gdyż mamy świadomość jak cenna zaczyna być ta, jakby mogło wydawać się, pospolita substancja. Oczywiście, że dbanie o to by nie płynęła bez potrzeby z naszych kranów jest bardzo pozytywnym działaniem. Jednakże jeszcze bardziej rozsądnym posunięciem jest porzucenie diety bogatej w produkty zwierzęce. Według statystyk żywy inwentarz zużywa od 128 do 287 bilionów litrów wody rocznie.Do wyprodukowania jednego hamburgera potrzebne jest 2498 litrów wody. Podczas gdy kilogram pszenicy potrzebuje 180 litrów, a kilogram marchewki 240 litry. Jeden marny kawałek mięsa nie dość, że negatywnie wpłynie na Twoje zdrowie, to jeszcze pochłonie ilość wody, która starczyłaby na branie trwającego 7 minut prysznica przez okres 6 miesięcy.

Nie tylko woda ale i masowe ilości jedzenia przeznaczane są do wykarmienia zwierząt, które potem stają się naszym pożywieniem. Czy nie ma ironii w tym, że dziesiątki miliardów zwierząt otrzymuje każdego dnia posiłek, gdy 2 miliardy ludzi jest niedożywionych a 800 milionów głoduje.

Hodowla mięsa to biznes, którego destrukcyjna siła sięga tak odległych miejsc jak Amazonia. W każdej sekundzie potężne połacie wiecznie zielonych lasów deszczowych zostają wykarczowane tylko po to by do naszych ust mógł trafić hamburger. Chyba każdy z nas pamięta ze szkoły, że lasy te to potężne ,,płuca” naszej planety. Wycinając je i paląc ,,dusimy się” na własne życzenie. W ten sposób nie tylko odcinamy sobie cenną dla ziemi dostawę tlenu, ale również niszczymy rozmaite gatunki roślin, insektów i zwierząt, dla których miejsce to jest domem. Według niektórych ekspertów wycinając lasy amazońskie co godzinę uśmiercamy sześć gatunków roślin bądź zwierząt.



  •  hodowla zwierząt jest odpowiedzialna za 18% emisji gazów cieplarnianych


  • żywy inwentarz i jego produkty uboczne odpowiadają za emisję co najmniej 32,000 milionów ton dwutlenku węgla (CO2) rocznie, co stanowi 51% globalnej emisji gazów cieplarnianych


  •   hodowla zwierząt jest odpowiedzialna za 65% emisji podtlenku azotu-gazu cieplarnianego 296 razy bardziej szkodliwego niż dwutlenek węgla (pozostającego w atmosferze przez 150 lat)


  •  żywy inwentarz zużywa od 128 do 287 bilionów litrów wody rocznie


  •  uprawa paszy dla zwierząt hodowlanych w Stanach Zjednoczonych zużywa 56% wody rocznie


  •  do wyprodukowania jednego hamburgera potrzebne jest 2498 litrów wody


  • żywy inwentarz zajmuje 45% lądów


  • w USA co minutę zwierzęta hodowlane produkują 3 kg ekskrementów 


  • farma mleczna licząca 2500 krów produkuje tą samą ilość odchodów co miasto liczące 411,000 osób


  • 40% (28 miliardów kilogramów) złapanych na świecie w przeciągu roku ryb, zostaje wyrzucona


  •  hodowla zwierząt jest odpowiedzialna za zniszczenie 91% lasów Amazońskich


  • do nakarmienia osoby jedzącej mięso jest potrzebne 18 razy więcej ziemi, niż do wyżywienia osoby będącej na diecie wegańskiej 
 
  • osoba na diecie wegańskiej produkuje 50% mniej dwutlenku węgla od osoby spożywającej mięso, zużywa również 1/11 ropy, 1/3 wody oraz 1/18 ziemi mniej 
 
  •  będąc weganką/weganinem  oszczędzasz 4164 litry wody, 20 kg zbóż, 2,8m² lasów i 1 zwierze dziennie


Odwiedź moją nową stronę www.dietetycznarownowaga.com
 

Konsultacje dietetyczne:
  • stacjonarne                   
  • mobilne
  • on-line 
 Jadłospisy 7 i 14-dniowe

Porady

Przepisy