Jakoś ostatnio nieustannie coś wkładam albo wyjmuje z piekarnika, pomimo że lato w pełni i generalnie słodycze powinnam zastąpić świeżymi owocami i lodami z bananów. Dlatego w moich planach na najbliższą przyszłość cukrowy detoks zajmuje miejsce priorytetowe. Cukier to niestety w moim przypadku narkotyk (myślę, że nie jestem z tym problemem osamotniona), który choć wywołuje chwilową euforię i ,,dodaje mi skrzydeł", to jednak po chwilowej dawce energii i zadowolenia pogarsza moje ogólne samopoczucie. Często oszukuję samą siebie tłumacząc sobie, że przecież słodkości, które piekę są zdrowe. Ok, nie używam odzwierzęcych produktów, biały cukier zastępuję nierafinowanym albo syropem klonowym, staram się także kombinować z bezglutenowymi mąkami. W deserach próbuję przemycać warzywa (dowód tego rodzaju praktyk znajdziecie poniżej), a jednak mam ochotę choć na jakiś czas ,,rozwieść się" ze słodyczami. Nie zasypiać z myślą o porannej kawie z chocolate chip cookies i nie budzić się we mgle zmęczenia, przez którą przedzieram się za pomocą kofeiny i cukru. Oj, będzie ciężko. Tym ciężej, że osobnik z którym dzielę życie lubi zaczynać dzień w podobny sposób i na widok samotnej kawy pyta zdziwiony ,,a gdzie ciastko?"
Moim pierwszym krokiem na cukrowym odwyku jest rezygnacja z alkoholu, który przez ostatnie półtorej miesiąca stał się niemal członkiem rodziny. Lato obudziło uśpione życie towarzyskie, które zachęca do sięgania po sfermentowane napoje (i niestety nie jest to kokosowy kefir ani kombucha). Po kilkugodzinnym koszeniu trawy, albo całodziennej górskiej wyprawie nic nie smakuje tak dobrze jak zimne piwo. No cóż, trzeba być twardym i znaleźć dla tego rodzaju umilaczy bezalkoholową alternatywę.
Mam za sobą pierwsze kilka dni, które obfitowały w bóle głowy i zmęczenie, ale czuje że zmierzam we właściwym kierunku. Kolejnym krokiem będzie poranna kawa w towarzystwie wody z cytryną 😱, nałożenie kłódki na piekarnik;), omijanie w sklepach regałów z czekoladą oraz zakaz lektury bloga oh,Ladycakes.
Nawet nie wiem czemu czuję taką pewność odnośnie realizacji projektu ,,embargo na cukier"? To chyba ,,sugar high" po konsumpcji dekadenckich brownies z potrójną dawką czekolady, sprawia że każda idea przez chwilę wydaje mi się możliwa do zrealizowania.
Ostatnią rzeczą na drodze do wolności od słodyczy jest archiwizacja przepisów zawierających cukier. Wdrażam zasadę- co z oczu, to z serca.. i talerza. Patrzenie na muffinki z obłędną śmietanką kokosową pozostawiam innym. Tym którzy nie potrzebują cukrowego odwyku zachęcam do pójścia dalej, czyli ich upieczenia i konsumpcji- naprawdę warto.
Składniki:
- 3/4 szklanki puree z buraka (około 1 średni burak ugotowany i zblendowany z 2 łyżkami wody albo utarty na tarle z drobnymi oczkami)
- 1 i 1/4 szklanki mąki
- 1/2 szklanki cukru trzcinowego
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia
- 1 łyżeczka kakao
- szczypta soli
- 1/3 szklanki płynnego oleju kokosowego
- 2 łyżki octu jabłkowego
- łyżeczka ekstraktu waniliowego (najlepiej domowego)
- puszka mleka kokosowego
- 2 łyżki cukru pudru
Sposób wykonania:
- Mleko kokosowe schładzamy przez co najmniej 8h.
- Puree z buraka mieszamy z olejem kokosowym, octem jabłkowym i ekstraktem waniliowym.
- W osobnej misce umieszczamy mąkę z cukrem, proszkiem do pieczenia, kakao i solą.
- Do suchych składników dodajemy mokre i dokładnie mieszamy.
- W formie na muffiny umieszczamy 6 papierowych wkładów, rozkładamy równomiernie masę.
- Pieczemy w temperaturze 180°C przez 25 minut.
- Stałą część schłodzonego mleczka kokosowego przekładamy do miski i dodajemy 2 łyżki cukru pudru.
- Ubijamy przez kilka minut za pomocą miksera ręcznego.
- Śmietankę nakładamy na całkowicie wystudzone muffiny za pomocą rękawa cukierniczego.
Wyglądają cudownie :D
OdpowiedzUsuńwłaśnie mam w planach zrobić w pracy brownie z buraka! ale to babeczki to zaserwuję sobie w domu i zachowam dla siebie, a co?! :D haha, są cudowne :)
OdpowiedzUsuń