czwartek, 8 września 2016

Bezglutenowe i bezcukrowe ciasteczka owsiano-kokosowe


Z cukrowego detoksu wybiły mnie spontaniczne wakacje, na które postanowiliśmy wreszcie pojechać z moim ,,życiowym wspólnikiem". Przyznam, że nie zrodziło to we mnie wyrzutów sumienia, tak samo jak poczucia winy nie wywołało pozostawienie butów do biegania przez cały wyjazd w walizce. Sportowo-żywieniowe ambicje zawiesiłam na kołku i było mi z tym dobrze, nawet fantastycznie. Słodycze spożywałam w umiarze a ,,formalną" aktywność fizyczną zmieniłam na spacery i pływanie. ,,Odkleiłam się" od telefonu i komputera, przez tydzień starałam się po prostu BYĆ, bo czuję, że czasem tracę tą niby prostą umiejętność. Zresztą chyba nie ja jedna...
Grecja, w której ostatni raz byłam lata świetlne temu, zaskoczyła mnie przerażającą  ilością odpadów leżących niemal WSZĘDZIE. Spoczywają na plażach w ilości przeważającej spragnionych słońca turystów, z tą różnicą, że po zachodzie słońca nigdzie się nie ruszają. Choć wiele z nich zapewne pochłonie morze.  Dziedzictwo jakie zostawiamy przyszłym pokoleniom, to dramat. Dramatem jest również ogólny brak świadomości i odpowiedzialności za własne działania. Wszechobecny tumiwisizm. Świętą prawdą jest to co powiedział Marcin Popkiewicz w wywiadzie dla Gazety Wyborczej ,,Toniemy. W słonej wodzie i śmieciach".
Podczas tego wyjazdu podjęłam świadomą decyzję, że to co widzę nie zepsuje moich wakacji, nie zamknie mi oczu na naturalne piękno tego kraju, że nie będę chodzić wściekła na ludzką głupotę i lenistwo, które wygenerowały cały ten syf. Postanowiłam natomiast po powrocie do domu pielęgnować swojego ekoświra z jeszcze większą zawziętością. Na szczęście te dantejskie sceny nie zrodziły we mnie poczucia bezradności i niechęci do działania, bo przecież i tak to co robię nie uratuje świata. Nie chcę wychodzić z takiego założenia, bo takie podejście stawia mnie w pozycji ofiary, a ja nie chcę być ani ofiarą, ani też biernym obserwatorem. Chcę coś robić, pomimo że te działania mogą mieć sens dla niewielu i nie przynoszą tzw. zysków.  
Zresztą śmieci nie były jedyną rzeczą, do której moja lubiąca porządek, spokój i logikę głowa mogłaby się doczepić ale wszystko to za sprawą świadomej decyzji i właściwego podejścia nie miało znaczenia. Dzięki temu miałam fajne wakacje, z których pamiętam zachwycające wschody słońca, szum morza, piękną pogodę i smak orzeźwiającego wina. Reszta jest zjawiskiem, które przyjęłam do wiadomości i nad którym postanowiłam się nie roztrząsać. 
Teraz staram się na nowo porzucić cukier i wymówki związane z podejmowaniem aktywności fizycznej. Próbuję podchodzić do rzeczywistości z wakacyjnym dystansem. Wiem, że po drodze będą lepsze i gorsze dni, ale może warto zaakceptować tą różnorodność. Nie wszystko musi być codziennie idealne i kolorowe. 
Poniższe ciastka są świetną alternatywą dla słodyczy pochodzących ze sklepu, nie tylko dlatego, że nie zawierają cukru, ani innych dodatków, które warto omijać szerokim łukiem. Ciasteczka te można zrobić unikając całkowicie plastikowych opakowań. Płatki owsiane, wiórki kokosowe, migdały oraz rodzynki można kupić na wagę przynosząc do sklepu własne pojemniki. Olej kokosowy jest zazwyczaj sprzedawany w szklanym słoiku, który możemy później wykorzystać choćby na domowe konfitury. Warto spróbować nie tylko słodyczy bez cukru, ale i zakupów wolnych od plastiku. #zerowastecookies
 
Składniki:

  • szklanka płatków owsianych górskich
  • szklanka wiórków kokosowych
  • 1/3 szklanki mielonych migdałów
  • 2 banany
  • 5 łyżek oleju kokosowego
  •  1/2 szklanki rodzynek
  • 1/4 łyżeczki cynamonu
  • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia

Sposób wykonania:

  1. W dużej misce umieszczamy płatki owsiane, wiórki kokosowe, mielone migdały, cynamon oraz proszek do pieczenia.
  2. W osobnym naczyniu ugniatamy banany i łączymy je z płynnym olejem kokosowym.
  3. Mokre składniki wlewamy do suchych i dokładnie mieszamy. 
  4. Dodajemy rodzynki i ponownie mieszamy.
  5. Z ciasta formujemy okołu 12 ciasteczek, które układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia.
  6. Pieczemy przez około 20 minut w piekarniku nagrzanym do 175 stopni.


3 komentarze:

  1. uwielbiam takie bakaliowe ciasteczka, pycha :)

    OdpowiedzUsuń
  2. super ciacha, zdecydowanie będę próbować :)
    pewnie, na wakacjach można sobie pozwolić, to jest nawet zdrowsze dla nas niż stała kontrola czy aby wszystko jest 'zdrowe', bez cukru, itp.
    bardzo martwi mnie to co się dzieję z ludźmi a tym samym środowiskiem wokoło, gdyż na myśl o tym, że kiedyś wyjdę w podróż by podziwiać cudowne krajobrazy, miasta itp. zobaczę całkowicie odmienny obraz, zniszczony nie tylko przez czas, ale głównie przez człowieka.
    staram się jak tylko mogę by minimalizować to wszechobecne zanieczyszczenie, tumiwisizm jak to nazwałaś :D itd.
    pozdrawiam ciepło! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najgorsze jest myślenie, że działania pojedynczych osób nie mają sensu. Ja wychodzę z założenia, że każda nawet najdrobniejsza zmiana ma znaczenie. Pewnie większość z nas- roślinożerców ma takie idealistyczne podejście do rzeczywistości;) Ale myślę, że dokonuje się wiele zmian we właściwym kierunku i zapewne sama to dostrzegasz, szczególnie w UK.
      Pozdrawiam!!

      Usuń