Jest weekend, piękna pogoda, współspacz u mojego boku. A jednak to jeden z tych dni, kiedy do przejrzenia na oczy potrzebuję trzech kaw, we wszystkim widzę jakiś defekt, a próba upieczenia nieskomplikowanych ciastek kończy się stosem brudnych garów, bluzgiem na ustach i chęcią zrobienia sobie drinka w porze drugiego śniadania. Pozostawiona z kulinarnym wytworem o wątpliwym smaku i kształcie, doszłam do wniosku, że może nadszedł czas na zerwanie z kuchennymi robotami i ograniczenie związku z piekarnikiem do pozbawionego słodyczy romansu.
Wczorajsza długa przerwa w dostawie prądu uświadomiła mi w jak dużym stopniu polegamy na elektryczności i wynalazkach, które zmieniają pierwotną postać pożywienia. W takich chwilach zawsze zaczynam myśleć o spróbowaniu witarianizmu, albo raczej diety osoby zalegającej z rachunkami za prąd. O porzuceniu tych wszystkich blenderów, malakserów i sokowirówek, które od nadmiaru pracy zaczynają się powoli buntować. Zresztą ja, robiąc tysięczny smoothie bowl, albo zielony koktajl z ilością składników przyprawiających o ból głowy, też miewam ochotę na strajk. Chociaż wiem, że to chwilowy stan niepoczytalności i zaraz zatęsknię za swoimi owocowo-warzywnymi kreacjami wymagającymi dobrych relacji z Tauronem;)
No tak, wyszedł wstęp bez związku z dzisiejszym przepisem, chociaż jest on wynikiem porażki, więc aż tak daleko od tematu nie odbiegłam. Deser ten miał być kremowym ciastem bananowym, ale że jego baza popękała podczas pieczenia, wylądował podzielony na porcję w szklankach i słoikach.
W tak gorące dni jak dzisiejszy, to zdecydowanie lepszy pomysł na słodką przekąskę, niż pieczenie ciastek i przeklinanie na brak klimatyzacji. Tym bardziej, że pieczony spód można zastąpić surową orzechowo-daktylową miksturą albo zwyczajnie go pominąć.
Składniki:
Podstawa*
- 90g ciasteczek Degestive, albo innych ciasteczek o wegańskim składzie
- 3 łyżki wegańskiej margaryny albo oleju kokosowego
- trochę soku z wyciśniętego z pomarańczy
Masa
- 1 i 1/2 szklanki słodzonego waniliowego mleka roślinnego
- 2 łyżki skrobi ziemniaczanej
- puszka mleka kokosowego schłodzonego przez noc
- 3-4 łyżki cukru pudru
- banan
Dekoracja
- pokruszona czekolada
- orzechy
Sposób wykonania:
- Ciastka kruszymy na mniejsze kawałki i miksujemy za pomocą malaksera wraz z margaryną (olejem kokosowym) i odrobiną soku pomarańczowego na gładką masę. Schładzamy przez około pół godziny. Schłodzone ciasto rozwałkowujemy i układamy na blasze do pieczenia. Podpiekamy w temperaturze 180 °C przez 10-15 minut.
- W między czasie przygotowujemy pudding dodając do zimnego sojowego mleka skrobię kukurydzianą. Dokładnie mieszamy.
- Pudding podgrzewamy na wolnym ogniu często mieszając by w masie nie powstały grudki. Po doprowadzeniu do wrzenia gotujemy przez około 5 minut.
- Gotowy pudding studzimy i przekładamy do lodówki na co najmniej godzinę. (najlepiej położyć na nim plastikową folie aby uniknąć powstania kożucha)
- Stałą część schłodzonego mleka kokosowego przekładamy do miski, dodajemy cukier puder i miksujemy za pomocą ręcznego miksera przez kilka minut. (Ważne by użyć pełnotłustego mleczka kokosowego, u mnie najlepiej sprawdza się mleko z Lidla.)
- Schłodzony pudding blendujemy z kokosową śmietanką i przekładamy do lodówki.
- Wystudzone ciasto kruszymy i przekładamy na spód szklanek albo słoików. Można też wycinać z niego niewielkie koła i układać na dnie szklanek.
- Kroimy banana w plasterki i układamy je na spodzie z ciasta.
- Bananową warstwę zalewamy puddingiem połączonym z kokosową śmietanką.
- Dekorujemy za pomocą pokruszonej czekolady i orzechów.
*bazę z ciasteczek można zastąpić nieco szybszą i zdrowszą opcją -mieszanką orzechów i daktyli (1 ½ – 2 szklanki orzechów zmiksować z 10-15 daktylami i podstawa jest gotowa:))
Klasyczne połączenie składników: banan, mleko kokosowe i czekolada - uwielbiam je! W dodatku w urokliwej mniejszej wersji <3 skusiłabym się na taki deser ;)
OdpowiedzUsuń