środa, 5 sierpnia 2020

,,Ryż" z kalafiora i lipiec bez plastiku cd.

Dzisiaj bardzo prosty i szybki przepis. Ubogi w kalorie, bogaty w składniki odżywcze. Dla wyznawców wszelkich ,,izmów'' i dla tych co unikają plastiku. Ale zanim do niego przejdę, zdam sprawozdanie z poprzedniego miesiąca.
Lipiec bez plastiku dobiegł końca, był świetną okazją by przyjrzeć się swoim nawykom. Jak przyznałam w poprzednim poście, w moje życie coraz częściej zaczęły się wkradać tworzywa sztuczne. Coroczna akcja zmobilizowała mnie do wzięcia pod lupę własnych działań. Czasem wyobrażenia o tym jacy jesteśmy i co robimy mijają się z rzeczywistością. Dzięki analizie i samoświadomości możemy wiele zmienić (jeśli tylko tego chcemy). Choć bez działania i przełamywania własnych słabości i niechęci- niewiele wskóramy. Bo owszem, unikanie tego co inni uważają za normę, bycie innym, wymaga nieco odwagi, otwartości, pracy i poczucia humoru.
Dzięki lipcowej akcji dostrzegłam w jak wielu dziedzinach ,,kuleję", choć staram się robić wiele, to jednak do perfekcji nadal daleko. Niemniej jednak pozwolę sobie sparafrazować Anne-Marie Bonneau ,,nie chodzi o to aby garstka ludzi była perfekcjonistami ,,zero waste", chodzi o to by miliony ludzi robiło to w sposób odbiegający od ideału". Zdaję sobie również sprawę, że bez odgórnych nakazów, kar, dotacji nie posuniemy się do przodu. Jako społeczeństwo potrzebujemy przysłowiowego bata albo nagrody żeby nam się chciało...pomyśleć...nie wspomnę już o działaniu.
Gdyby większość z nas zrezygnowała z tych cholernych plastikowych siat (bo jednak na targach i w sklepach cienkie foliówki na owoce i warzywa nadal ,,pączkują"), zastąpiła wodę z plastiku kranówką, porzuciła przetworzone żarcie, to byłby duży postęp. Z drugiej strony gdy słyszę ile ton śmieci nasze cudowne społeczeństwo wywozi do lasu, jak potężne kary trzeba nakładać, żeby ludzie przestali wrzucać do pieca przypadkowy syf, to czarno widzę naszą przyszłość.
Jeśli chodzi o mnie, zaczęłam ambitnie, szczególnie w...łazience...bo tam mam największy problem z zastąpieniem produktów występujących w plastiku. Szybko jednak zeszłam na ziemię, bo mycie zębów sodą oczyszczoną i bambusową szczoteczką, to nie moja bajka. Powróciłam do szczoteczki elektrycznej z ekopastą, czyli plastik z plastikiem:( Odkryłam jednak nowe produkty firmy Jordan: nitkę do zębów w kartoniku, szczoteczkę do zębów z recyclingu opakowaną w tekturę, oraz pastę do zębów bez zbędnego papierowego opakowania. Czyli jest jednak jakiś sukces:)
Balsam do ciała zastąpiłam olejem kokosowym, choć i tak przez większość dni nie używałam niczego, ale było to możliwe jedynie dzięki temu, że mamy lato i wysoką wilgotność. Zużycie kremu do twarzy też było minimalne, a z makijażu niemal zrezygnowałam, bo praca z domu, albo jej brak sprawia, że mam niewielki kontakt z ludźmi.
Mydła w płynie ogólnie nie używam nigdy, więc tutaj nie było co eliminować. Do mycia twarzy mam specjalną myjkę, która świetnie oczyszcza i usuwa makijaż nawet bez użycia mydła.
Włosy...i tutaj było raz lepiej raz gorzej, bo szampon w kostce nie sprawdzał się za każdym razem, więc stosowałam go zamiennie ze zwykłym szamponem. To samo dotyczyło odżywki, używałam jej na zmianę z płukanką cytrynowo-octową (sok z cytryny+ocet jabłkowy+woda).
Do depilacji od lat używam depilatora, którego wszystkim serdecznie polecam. Z malowania paznokci zupełnie w tym roku zrezygnowałam. Dezodorant od lat robię sama z sody oczyszczonej, skrobi, oleju kokosowego i olejku eterycznego. Tak w telegraficznym skrócie wyglądała łazienka.
Kuchnia jest dla mnie zdecydowanie łatwiejszym obszarem do ogarnięcia. Foliówki wyeliminowałam dawno temu, wielorazowe siateczki na owoce i warzywa można znaleźć w coraz większej ilości sklepów. Są między innymi w Lidlu i Auchan, można je również wykonać samemu np. ze starych firanek. Fasole, kasze, suszone owoce, orzechy kupuję na wagę do papierowych torebek w sklepie Delikatesy Zdrowo. Jedynymi ,,problemowymi'' produktami w mojej kuchni są wafle ryżowe (które powinnam przestać jeść!), mleka roślinne w kartonach, tofu, kawa oraz sporadycznie jogurty roślinne.
W lipcu starałam się unikać tych produktów robiąc samodzielnie mleko z migdałów, piekąc chleb, unikając tofu oraz jogurtów.
Ubrań, które w dużej mierze zawierają plastik, od ośmiu miesięcy nie kupuję. I mam nadzieję na ubraniowym detoksie wytrwać najdłużej jak tylko mogę!
Redukcję plastiku i ,,ekożycie" zamierzam kontynuować, bo widzę w tym same pozytywne aspekty.
A teraz wreszcie pora na przepis:)


Składniki:
  • kalafior
  • czosnek
  • łyżka oleju
  • sól, pieprz



Sposób wykonania:
  1. Umytego kalafiora pokrój na części, dodaj ząbek czosnku i wrzuć do malaksera (jeśli robisz całą główkę kalafiora, rozdrabniaj go partiami)
  2. Metodą pulsacyjną rozdrabniaj kalafiora, tak długo, aż zacznie przypominać ryż.
  3. Na patelni rozgrzej olej.
  4. Podsmażaj z datkiem soli i pieprzu przez kilka minut.
Na zdjęciu powyżej ,,ryż" z kalafiora z dodatkiem potrawki z ciecierzycy. Przepis znajdziesz TUTAJ.
Jeśli potrzebujesz konsultacji dietetycznej, pomocy w zbilansowaniu wegańskiego, wegetariańskiego, eliminacyjnego, bądź tradycyjnego jadłospisu. Borykasz się z nadwagą albo schorzeniem dietozależnym zapraszam na moją stronę https://dietetycznarownowaga.com/




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz