Wiem, wiem jest grudzień- powinnam zapomnieć o dyni i zabrać się za świąteczne, albo raczej przedświąteczne wypieki. Przyznam, że pierwsza partia ciasteczek już za mną, ale że była to pierwsza próba kruchych ciastek upieczonych z dodatkiem oleju kokosowego zamiast margaryny, muszę ograną proporcję i sposób wykonania. Wypieki wyszły bez zarzutu, jednakże było sporo dosypywania składników, a ciasto z moich rąk ostatecznie przeszło w ostrza malaksera. W tym roku uruchomiłam również w mojej kuchni ,,produkcję" buraczanego proszku, który w piękny sposób barwi lukier bez dodatku chemii. Ale o tym innym razem.
Dzisiejszy post to moje pożegnanie z jesiennymi dekoracjami, które wylądowały w piekarniku. Dekorowanie domu w stylu eko ma same plusy, nie dość, że nie musisz niczego upychać w szafach, to jeszcze na koniec sezonu robisz z nich coś dobrego do jedzenia.
Po przejrzeniu domowych zapasów-padło ma dyniowe muffiny. Muffiny wręcz ubóstwiam i sama nie wiem czemu tak rzadko je robię. Może z obawy by nie stały się one moim permanentnym śniadaniem, bo potrafię popaść w prawdziwą muffinową obsesję, która wywołuje u mnie amnezję dotyczącą rozpoczynania dnia czymś zdrowszym. A wiadomo, że człowiek potrafi się oszukiwać szczególnie jeśli ma niewiele czasu o poranku. Wtedy przypomina sobie, że w słodkim śniadaniu jest przecież trochę owsianki, banana, dyni, mielonego lnu, migdałów. Czego chcieć więcej, nie dość że zdrowo, to jeszcze smacznie i szybko...o cukrze i tłuszczu przypomnimy sobie, kiedy ciężko nam dopiąć spodnie. Szczególnie gdy muffiny są tak dobre, że ciężko zakończyć ich konsumpcję na śniadaniu;)
W mojej minimalistycznej szafie nie ma miejsca na ciuchy w dwóch rozmiarach, więc w miarę możliwości staram się dzielić swoimi nieustającymi wypiekami z rodziną i znajomymi. Chociaż czasem spotkam się z wielkim buntem ze strony współspacza. Dzisiaj też usłyszałam, żebym nie ważyła się wynosić z domu muffinów, no cóż chyba trzeba będzie przez jakiś czas chodzić z rozpiętym guzikiem;)
Składniki:
- 1 i 1/2 łyżki mielonego lnu + 4 łyżki wody
- 1/3 rozgniecionego banana
- 3/4 szklanki puree z dyni
- 1/4 szklanki syropu klonowego albo syropu z agawy
- 2/3 szklanki cukru trzcinowego muscovado (można zastąpić innym cukrem, choć muscovado, dzięki zawartej w nim melasie, nadaje specyficzny smak i kolor)
- 1/4 szklanki oleju o neutralnym smaku
- 1 łyżeczka ekstraktu z wanilii albo cukru z prawdziwą wanilią
- 1 łyżeczka sody oczyszczonej
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 1 łyżeczka cynamonu
- szczypta imbiru, gałki muszkatołowej i mielonych goździków
- 1/2 szklanki wody
- 1/2 szklanki mielonych migdałów
- 3/4 szklanki płatków owsianych
- 1 szklanka mąki
Kruszonka
- 4 łyżki mąki
- 3 łyżki cukru muscovado
- 2 łyżki posiekanych migdałów
- 1 i 1/2 łyżki roztopionego oleju kokosowego
- 1/4 łyżeczki cynamonu
Sposób wykonania:
- W dużej misce mieszamy mielony len z wodą. Odkładamy na 5 minut.
- Dodajemy rozgniecionego banana, puree z dyni, syrop klonowy oraz brązowy cukier. Mieszamy, tak aby dokładnie rozpuścić grudki cukru muscovado.
- Wlewamy olej , ekstrakt waniliowy i ponownie mieszamy.
- Wsypujemy sodę, proszek do pieczenia oraz przyprawy, dolewamy wodę i łączymy wszystkie składniki.
- Dodajemy suche składniki (migdały, płatki owsiane oraz mąkę) i kolejny raz mieszamy.
- W mniejszej misce przygotowujemy wszystkie składniki kruszonki i łączymy je za pomocą łyżki albo palców.
- W formie do muffinów umieszczamy papierowe wkłady i rozdzielamy ciasto. (Jeśli lubisz nieco większe muffiny, tak jak ja, wlej je do 9-10 foremek.) Posypujemy kruszonką.
- Muffiny pieczemy w 175°C przez 30-32 minuty.
Wspaniale wyglądają te muffinki! Nie pogardziłabym nimi nawet wśród świątecznych wypieków :) nic dziwnego, że dynia dalej jest na czasie, w końcu zimy nie widać ;)
OdpowiedzUsuń