Ilość nieopublikowanych przepisów zaczyna się mnożyć i piętrzyć. Mój wewnętrzny ,,control freak" zaczyna się lekko denerwować, bo przepisy lubię mieć zarchiwizowane tak samo jak wszelkiego rodzaju rachunki i inne takie przykre oraz nudne sprawy związane z dorosłym życiem. Co prawda spraw kuchennych nie zaliczam do powyższej kategorii, no chyba że są to kopytka, które potrafią doprowadzić mnie na skraj załamania nerwowego i wyrzucenia z siebie wiązanki bluzg, której nie powstydziłby się niejeden żul. Nigdy nie miałam serca i talentu do rodzimej kuchni, a próba wykonania tych banalnych dla reszty społeczeństwa klusek jedynie to potwierdziła. Zrobienie gołąbków bez wsparcia mojego męża uważam za niewykonalne, zresztą nawet z jego pomocą po tej całej aferze związanej z zawijaniem liści kapusty dostaję tygodniowego wstrętu do kuchni. Mistrzynią kapustno-ryżowego ,,origami" jest moja mama... i niech tak pozostanie. Według mojej rodzicielki gołąbki to prosta i szybka potrawa, no ale ona przetrwała żywność na kartki i pieluchy tetrowe, co chyba wiele tłumaczy. Jednak pomimo umiejętności walki z przeciwnościami losu... i liśćmi kapusty...pieczenie ciast i ciastek bez jajek i całej reszty odzwierzęcych składników jest dla mojej mamy trudną do pojęcia koncepcją. W tym przypadku to ja jestem tą, która nie widzi najmniejszego problemu. Co więcej, nieustannie szukam pretekstu żeby wytwarzać roślinne słodkości. Dlatego gdy nadszedł czas urodzin rodzicielki ochoczo zabrałam się pracy, która jest dla mnie czystą przyjemnością. Chociaż przymiotnik ,,czysta'' chyba nie całkiem tu pasuje;) Kolejny raz zostałam poproszona o upieczenie dyniowego ciasta. Wiem, że to mało urodzinowy wypiek, więc jedynie co mogłam zrobić, to postarać się go na tę okazję udekorować. Resztę dyniowego puree postanowiłam wykorzystać do stworzenia biscotti, które zrobiły prawdziwą furorę. Jeśli tak jak ja mrozicie dynię, czym prędzej biegnijcie ją rozmrozić. Naprawdę warto!
Składniki:
- 1/2 szklanki rozpuszczonego oleju kokosowego
- 3/4 szklanki cukru
- 1/2 szklanki puree z dyni
- 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
- 2 i 1/4 szklanki mąki
- 1 i 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
- szczypta soli
- 1 łyżka startej skórki pomarańczowej
- garść uprażonych na patelni posiekanych migdałów
Sposób wykonania:
- Olej koksowy mieszamy z cukrem , dyniowym puree oraz ekstraktem waniliowym.
- Dodajemy mąkę, proszek do pieczenia, sól oraz skórkę pomarańczową. Mieszamy do uzyskania jednolitej masy.
- Wsypujemy uprażone migdały i łączymy je z ciastem. Masę dzielimy na pół i formujemy z niej dwa niewielkie chlebki.
- Układamy je na blaszce wyłożonej pergaminem i pieczemy przez 25-30 minut w temperaturze 175 stopni.
- Upieczone chlebki studzimy przez 5 minut. Po tym czasie delikatnie kroimy je na około 2 cm kawałki.
- Ponownie układamy na blaszce i pieczemy przez 20 minut. Po 10 minutach ciasteczka odwracamy na drugą stronę
- Przechowujemy w zamkniętym pojemniku.
właśnie nie mam zamrożonej, a te ciacha kuszą aż za bardzo ;) ale jeszcze są jakieś w sklepie, więc może się zabiorę za wypiek! :) bardzo fajny sposób na "zweganizowanie" tych ciastek - proste, szybkie i z pewnością pyszne :)
OdpowiedzUsuńmoże i do tej domowej kuchni nie masz cierpliwości, ale z pewnością tworzysz świetne potrawy i słodkości, z sercem :) to widać i czuć :D